Było ponoć tak, że król Ludwik IX, zwany Świętym (i faktycznie wyniesiony na ołtarze) zawitał kiedyś utrudzony licznymi wojażami do Vernon. Mieszczanie witając swojego władcę mieli mu podać sałatkę z rzeżuchy, która tak ugasiła jego pragnienie, przypadła Ludwikowi do smaku i do tego stopnia przywróciła mu nadwątlone siły, że przyjął do swego herbu miasto dodając do lilii Kapetyngów trzy bukiety rzeżuchy. Wtedy to było wielkie halo, bo za tym gestem szły liczne dla miasta przywileje.
I tu zagwozdka. Hanna Szymanderska pisze o tym zdarzeniu jakby dotyczyło tej maleńkiej kiełkującej roślinki, którą zwiemy rzeżuchą, wysiewamy na Wielkanoc, a prawidłowa jej nazwa to pieprzyca siewna. Nawet gdyby dać jej dorosnąć - okazałaby się rośliną o liściach pierzastych, takich nieco pietruszkowatych. Na herbie zaś miasta Vernon jak nic zobrazowano obłolistną rzeżuchę wodną, czyli inaczej rukiew wodną. Roślinę znacznie okazalszą, powoli wracającą do naszej pamięci i łask. I zapewne sałatką z rukwi wodnej zajadał się święty Ludwik, bo wątpię, by ilość i moc małej pieprzycy w wydaniu sałatkowym wzbudziłaby taki entuzjazm władcy. Jako dodatek, przyprawa - mniam. Jako miska zieleniny w postaci sałatki - nie wiem jak dla Was - dla mnie nie do przejścia. Za tą opcją przemawia też fakt, że sałatka miała nie tylko smakować, ale przede wszystkim zaspokoić pragnienie władcy. Jak nic zadanie dla soczystej rukwi wodnej. Pewnie myląca w śledzeniu historii była tez nazwa roślinek w języku francuskim. I pieprzyca i rzeżucha to "cresson" przynajmniej w pierwszym członie. Wygląda na to, że zamieszanie z ich nazwami to nie tylko polski problem :-).
.jpg)
A prawdziwa rzeżucha czyli rukiew? Kiedyś była u nas powszechnie uprawiana jako zielenina głównie sałatkowa czy dodatek do zup. Później tępiona jako chwast. Przez dziesięciolecia zapomniana, powolutku wraca na talerze. W Europie, a zwłaszcza Anglii czy Francji (a zwłaszcza Normandii, a jakże!) powszechna i znajdująca zastosowanie w wielu przepisach. Smakosze studiujący menu ostatniego głośnego królewskiego ślubu Księcia Williama z Księżną Catherine w 2011 roku być może zwrócili uwagę na miniaturowe tarty ze szparagami i rukwią wodną, czyli rzeżuchą.
Może więc warto i jednej i drugiej zrobić nieco miejsca na naszych stołach. Zawsze możemy zrobić masło czy pastę a la cressoniere. Jakżeż będzie pysznie i wykwintnie.
P.S. I pozwólcie, że nie rozstrzygnę odwiecznie trwającego sporu w domu moich przyjaciół: czy rzeżucha (pieprzyca) pachnie czy śmierdzi :-). De gustibus....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Twoje komentarze są ważne. Zostaw znak, że mnie odwiedziłe(a)ś. Cenna jest dla mnie Twoja uwaga, Twój czas. Podziel się swoją pasją i wiedzą. Podrzuć temat ;-). Komentarze są moderowane. Dziękuję :-D.