14 kwietnia 2015

LE CRESSON, TO BRZMI DUMNIE

Pewnie pierwsze posty powinny być spektakularne. Co mnie więc ciągnie do skromniutkiej rzeżuchy? Może dopiero co minione święta, może dyktando Maryli, a może właśnie ta jej wykwintnie brzmiąca francuska nazwa i historia miasta Vernon i jego herbu? No bo które miasto na świecie może się poszczycić trzema sążnistymi bukietami rzeżuchy w herbie?
Było ponoć tak, że król Ludwik IX, zwany Świętym (i faktycznie wyniesiony na ołtarze) zawitał kiedyś utrudzony licznymi wojażami do Vernon. Mieszczanie witając swojego władcę mieli mu podać sałatkę z rzeżuchy, która tak ugasiła jego pragnienie, przypadła Ludwikowi do smaku i do tego stopnia przywróciła mu nadwątlone siły, że przyjął do swego herbu miasto dodając do lilii Kapetyngów trzy bukiety rzeżuchy. Wtedy to było wielkie halo, bo za tym gestem szły liczne dla miasta przywileje.


I tu zagwozdka. Hanna Szymanderska pisze o tym zdarzeniu jakby dotyczyło tej maleńkiej kiełkującej roślinki, którą zwiemy rzeżuchą, wysiewamy na Wielkanoc, a prawidłowa jej nazwa to pieprzyca siewna. Nawet gdyby dać jej dorosnąć - okazałaby się rośliną o liściach pierzastych, takich nieco pietruszkowatych. Na herbie zaś miasta Vernon jak nic zobrazowano obłolistną rzeżuchę wodną, czyli inaczej rukiew wodną. Roślinę znacznie okazalszą, powoli wracającą do naszej pamięci i łask. I zapewne sałatką z rukwi wodnej zajadał się święty Ludwik, bo wątpię, by ilość i moc małej pieprzycy w wydaniu sałatkowym wzbudziłaby taki entuzjazm władcy. Jako dodatek, przyprawa - mniam. Jako miska zieleniny w postaci sałatki - nie wiem jak dla Was - dla mnie nie do przejścia. Za tą opcją przemawia też fakt, że sałatka miała nie tylko smakować, ale przede wszystkim zaspokoić pragnienie władcy. Jak nic zadanie dla soczystej rukwi wodnej. Pewnie myląca w śledzeniu historii była tez nazwa roślinek w języku francuskim. I pieprzyca i rzeżucha to "cresson" przynajmniej w pierwszym członie. Wygląda na to, że zamieszanie z ich nazwami to nie tylko polski problem :-).

Obydwie mylone rzeżuchy pochodzą z rodziny kapustowatych. Kto by pomyślał?! Obydwie znane i stosowane w kuchniach i medycynie ludowej od tysiącleci. Pieprzycę cenili wysoko starożytni Persowie, Egipcjanie, Grecy i Rzymianie. Persowie jadali ją przed bitwami na pieczywie, miała podnosić ich siłę, męstwo i odporność. Rzymianie i Grecy stosowali ją na pasożyty układu pokarmowego a także jedli w celu poprawienia apetytu, trawienia i dla poprawy urody. Zwłaszcza przypisywano jej (i nadal medycyna ludowa wielu krajów to potwierdza) właściwości przeciwdziałające wypadaniu włosów. Do Polski dotarła w XV wieku, ale jakoś nigdy się na naszych talerzach nie rozparła. Traktujemy ją bardziej jak wiosenną dekorację niż jedzenie. A szkoda - młodziutka, w niewielkich dawkach, jako dodatek do masła ziołowego, pasty twarogowej czy jajecznej jest pyszna i zdrowa. W większych ilościach potrafi być drastycznie moczopędna, więc uwaga :-).

A prawdziwa rzeżucha czyli rukiew? Kiedyś była u nas powszechnie uprawiana jako zielenina głównie sałatkowa czy dodatek do zup. Później tępiona jako chwast. Przez dziesięciolecia zapomniana, powolutku wraca na talerze. W Europie, a zwłaszcza Anglii czy Francji (a zwłaszcza Normandii, a jakże!) powszechna i znajdująca zastosowanie w wielu przepisach. Smakosze studiujący menu ostatniego głośnego królewskiego ślubu Księcia Williama z Księżną Catherine w 2011 roku być może zwrócili uwagę na miniaturowe tarty ze szparagami i rukwią wodną, czyli rzeżuchą.
Może więc warto i jednej i drugiej zrobić nieco miejsca na naszych stołach. Zawsze możemy zrobić masło czy pastę a la cressoniere. Jakżeż będzie pysznie i wykwintnie.

P.S. I pozwólcie, że nie rozstrzygnę odwiecznie trwającego sporu w domu moich przyjaciół: czy rzeżucha (pieprzyca) pachnie czy śmierdzi :-). De gustibus....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Twoje komentarze są ważne. Zostaw znak, że mnie odwiedziłe(a)ś. Cenna jest dla mnie Twoja uwaga, Twój czas. Podziel się swoją pasją i wiedzą. Podrzuć temat ;-). Komentarze są moderowane. Dziękuję :-D.