
Ku zdziwieniu wszystkich zdecydował się na 300 worków zawierających "dziwne ziarno", które zamierzano wyrzucić biorąc je za paszę dla wielbłądów. W workach tych - ja nietrudno się domyślić - znajdowały się zapasy kawy.
Kulczyckiemu przypisuje się otwarcie pierwszej w Wiedniu (i jednej z pierwszych
w Europie) kawiarni, znanej jako "Dom Pod Błękitną Butelką". W swoim lokalu, na pamiątkę zwycięstwa nad Turkami, miał podawać gościom ciasteczka w kształcie półksiężyców
(czy u Was w domach też piecze się ciasteczka "tureckie" jak u mnie?), sam występując
w tureckim stroju. Przypisuje mu się pomysł dosładzania kawy miodem, a przede wszystkim epokowy wynalazek doprawiania jej mlekiem.
Kulczycki swoim lokalem zapoczątkował rozwój zjawiska kawiarni wiedeńskich, które
z czasem zyskały wielką popularność w środkowej Europie. O nich kiedy indziej - bo ten temat zasługuje na odrębne potraktowanie.
.jpg)
Podolski, Jarosław i Lwów oraz w niewielkim stopniu - głównie do Gdańska - szlakiem morskim
z Lewantu, Indii Holenderskich i francuskiej Martyniki. Była towarem luksusowym, znanym i pijanym przez najzamożniejszych. Jak wszędzie gdzie się pojawiała - budziła skrajne emocje. Równolegle opisywano ją jako lekarstwo na przypadłości gastryczne i truciznę. W "Kalendarzu Polskim i Ruskim" autorstwa księdza Tomasza Ormiańskiego z 1703 roku napisano: "Jest to bób arabski z którego Arabowie i Turkowie trunek robią i onego używają. Europejczycy zaś świeżo się go chwycili. Takoż i u nas w Polsce zagościł pod imieniem kawy. Pary w ciele rozpędza, mózg i żyły wilgotne wysusza, na drżenie nerek, żołądka, wątroby, śledziony, macicy zamulenie ma być pomocny". Przeciwne argumenty - "odeymuje apetyt, pozbawia snu, zapala krew, można iey częstokroć przypisywać przypadki paraliżowe i niepłodność". Jak wszędzie gdzie się pojawiła - nie powstrzymano jej rozprzestrzeniania.


Aby zrozumieć dlaczego kawę pijano głównie poza domem należy sobie uświadomić, że aż do niemal końca XIX wieku była sprzedawana w postaci surowych, zielonych ziaren. Należało ją samemu palić, mleć i parzyć a efekt - mimo korzystania ze specjalnych maszynek do tego służących - bywał różny. Stąd wzrastająca popularność kawiarni. Ziemiaństwo inaczej rozwiązywało problem picia kawy - każdy szanujący się dwór zatrudniał specjalną osobę odpowiadającą za przygotowania
i podanie kawy, tzw. "kawiarkę". Kawą raczono się z rana, "na rozbudzenie" i podczas podwieczorku.
Nie można pominąć przy historii kawy jej wpływu na rozwój fabryk wyrobów porcelanowych.
To od filiżanki do mokki zaczęły swoją działalność wielkie i uznane manufaktury.
Chociaż w Polsce po II wojnie światowej kawosze stymulowali głównie rozwój hut szkła. Kawa zaparzona z fusami w szklance stała się w tamtej epoce symbolem dostatku i luksusu. Wielu wielbicieli kawy do dzisiaj preferuje ją w takiej formie. Na szczęście dla mnie jednak i mi podobnych - do łask wraca porcelana i przecudne, w różnych stylach, filiżanki.
Historia kawy ma również swoje ciemne karty. Wiele z nich nie zostało do dzisiaj zamkniętych.
W XVIII i XIX wieku przelano morze niewolniczej krwi na plantacjach kawy na Jamajce, Haiti, Martynice i w Brazylii. Niewolnicy buntowali się z powodu drastycznego wyzysku i urągających warunków pracy, a plantatorzy brutalnie i krwawo te bunty tłumili. Na ten czas przypadał przecież wielki światowy wzrost koniunktury na kawę.
Do dzisiaj jej uprawa i sposób opłacania plantatorów wzbudzają kontrowersje. Promowana jest uprawa grabieżcza, degradująca środowisko, nastawiona na efektywność. Nawet i ona jednak przynosi głodowe zyski tym, którzy kawę uprawiają, a krocie wielkim koncernom pośredniczącym
w jej dystrybucji. Ruch Fair Trade, znaczący kawy uprawiane ekologicznie i płacący bezpośrednio plantatorom również wzbudza kontrowersje, choć wydaje się przynajmniej w części dbać o sprawiedliwy podział zysków między producentów a dystrybutorów.
.jpg)
na gatunek krzewów kawowych bądź sposób obróbki. Jednym z ciekawszych jest sposób pozyskiwania kawy z odchodów zwierząt. Do niedawna najdroższą kawą była Kopi Luwak, pochodząca z odchodów zwierzęcia z rodziny łaszowatych zwanego łaskunem muzangiem, cywetą, a lokalnie - luwakiem. Łasiczka ta wybiera do zjedzenia najbardziej dojrzałe ziarno, które po przejściu przez jej układ trawienny jest lekko przefermentowane, pozbawione celulozowej otoczki i goryczki. Rocznie pozyskuje się około 300-300 kg kawy. W Polsce kosztuje ok. 300 złotych za 100g. Wszystko było dobrze, dopóki chodzono za luwakami i zbierano ich odchody. Ale człowiek, jak to on, wszystko potrafi zniszczyć. Chęć zysku doprowadziła do uwięzienia łasic w ciasnych klatkach i pozyskiwania ziarna
z odchodów w "przemysłowy" sposób. Zasady etyki szanuje się ponoć przy produkcji obecnie najdroższej kawy świata, Black Ivory Coffee, odzyskiwanej przez Tajów z odchodów słonia. W 2012 roku wyprodukowano jej zaledwie ok. 50 kg.
Człowiek wymyśli, zje i wypije wszystko... Kawa tak "po prostu" przestała wystarczać? Mnie nie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Twoje komentarze są ważne. Zostaw znak, że mnie odwiedziłe(a)ś. Cenna jest dla mnie Twoja uwaga, Twój czas. Podziel się swoją pasją i wiedzą. Podrzuć temat ;-). Komentarze są moderowane. Dziękuję :-D.