
w Wiedniu.
Myśląc
o czasach monarchii Habsburskiej jakoś automatycznie – pomijając
wybitnych znawców tematu – okrawamy ją do panowania cesarza
Franciszka Józefa I i jego małżonki Elżbiety Bawarskiej – Sisi.
O tym czasie mówimy C.K. (cesarsko-królewska) Monarchia. U nas to
czas rozbiorów i część Małopolski i Śląska składa się
właśnie
na ten wielonarodowy i wielokulturowy konglomerat państw
pod jednym berłem.
pod zaborem rosyjskim i pruskim. Do
tego stopnia, że zrodziło się i pozostało, zwłaszcza w Krakowie,
wiele sentymentów odnoszących się do panowania Habsburgów. W tym
czasie kształtuje się kuchni Galicji, do której z takim
upodobaniem się odwołujemy. Kuchnie części C.K monarchii mieszały
się, przenikały, tworzyły nową jakość. Przeżywały swój złoty
okres. Kuchnia czeska, węgierska, góralska, huculska, rosyjska,
ukraińska, tatarska, rumuńska, bałkańska, włoska... Wszystko w
jednym kotle, każda od każdej coś bierze... Róg obfitości
i
możliwości. A paradoksalnie na dworze samego cesarza główni
bohaterowie jadali skromnie, by nie powiedzieć spartańsko.

zadowalającej gust Franciszka Józefa potrawy - Tafelspitz przypisuje się właśnie zachowaniu cesarza podczas posiłku. Kucharze wymyślili danie, które można było szybko podać do stołu. Prosto, to nie znaczy bez dbałości o jakość. Woły na Tafelspitz pasły się w węgierskiej puszcie. Stamtąd, niemal do samej kuchni dworskiej, musiały przyjść pieszo, by wysiłek jeszcze poprawił jakość ich mięsa. Równie prosto jadał cesarz podczas manewrów wojskowych czy wizytowania ziem monarchii. Chętnie jadał z żołnierskiego kotła, przykładał wagę do tego,
by nie przyjmowano go zbyt wystawnie. Niemniej dał
się zachwycić w Jaśle potrawą skomponowaną specjalnie dla niego
z różnych gatunków mięs z dodatkiem trufli, zapieczonych w
kruchym cieście.
Taki
stosunek do siebie rzutował również na jej zwyczaje kulinarne.
Sisi permanentnie stosowała drastyczne diety i głodówki.
Najczęstsza jej dieta składała się z sześciu szklanek mleka lub
soku, wywaru mięsnego, surowych jajek z solą... lodów oraz
pomarańczy. Niezwykły, jak mi się niegdyś wydawało, był sposób
przyrządzania wywaru z mięsa - surową cielęcinę wkładano pod
praskę aż skruszała, sok mięsny przyprawiano i zagotowywano, a
następnie wywar ten podawano cesarzowej. Spotkałam się jednak z
wieloma przykładami tak sporządzanego w XIX wieku wywaru dla
bogatych dam, który miał mieć szczególne zdrowotne właściwości.
Cielęcinie przypisywała cesarzowa też inne zbawiennych dla jej
urody właściwości – oprócz spożywania wywarów często robiła
sobie na noc maseczki z surowego mięsa cielęcego.
Równie mało, a może jeszcze mniej atencji do
kuchni miała cesarzowa Elżbieta. Całe życie panicznie bała się
przytyć, przy stosunkowo wysokim wzroście - 172 cm - jej waga
wahała
się między 43 a 50 kilogramów. Za punkt honoru postawiła
sobie zachowanie wąskiej, 47- centymetrowej talii nawet po urodzeniu
czwórki dzieci. Z czasem jej uwielbienie własnej urody i obsesyjna
walka ze starzeniem się zaczęły przybierać wręcz bałwochwalcze
czy groteskowe formy. Wbrew temu jaki wizerunek jej nosimy po
przesłodzonych, „kopciuszkowych” filmach – z faktów wyłania
się kobieta niedojrzała, oziębła, egocentryczna, kiepska matka.
Prawdopodobnie cierpiała na bulimię i depresję. Nie potrafiła
wyrazić się w inny sposób więc została ikoną stylu końca XIX
wieku.

![]() |
Prasa do mięsa |
Te drakońskie
i dla nas dość zaskakujące diety przeplatane były folgowaniem
sobie w wiedeńskich cukierniach – ponoć słodycze były słabością
Elżbiety Bawarskiej. Lubiła szczególnie – tak jak i jej mąż -
kaiserschmarren czyli omlet, który po usmażeniu rwie się na
kawałki, podaje z sokiem lub posypuje cukrem pudrem. Lubiła
wiedeńskie ciasta i torty. Uwielbiała też fiołki w każdej formie
– jako kwiat, składnik wody do twarzy, czy kandyzowane podawane
jako słodycze czy jako składnik np. sorbetów.
I te chyba jedyne przejawy czystej przyjemności jedzenia cesarzowej wzbudzały w niej poczucie winy, kolejne katorżnicze diety, ćwiczenia i umartwianie się.
I te chyba jedyne przejawy czystej przyjemności jedzenia cesarzowej wzbudzały w niej poczucie winy, kolejne katorżnicze diety, ćwiczenia i umartwianie się.
A
w tym czasie w C.K. Monarchii kuchnia właśnie rozkwitała i na
styku kultur powstawały cudowne potrawy, którymi zachwycamy i
zajadamy się do dzisiaj.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Twoje komentarze są ważne. Zostaw znak, że mnie odwiedziłe(a)ś. Cenna jest dla mnie Twoja uwaga, Twój czas. Podziel się swoją pasją i wiedzą. Podrzuć temat ;-). Komentarze są moderowane. Dziękuję :-D.