![]() |
Aleksander Orłowski Uczta u Radziwiłłów |
„Za króla Sasa jedz,
pij i popuszczaj pasa”. Zwłaszcza to „pij” mnie zastanawia.
Gdzie
i kiedy urodziły się prawda lub stereotyp (nie będę tego
dzisiaj rozstrzygać) Polaka – pijaka. Stawiam na czasy saskie,
wtedy zaczęliśmy się jako naród wspinać po drabinie procentowej.
Powoli elity – magnateria, szlachta i mieszczaństwo porzucały
piwo
na rzecz snobistycznego wina i wódki. Chłopstwo pozostało
jeszcze w kulturze piwa, ale moda i snobizm mają swoje prawa. Nagle
złocisty trunek stał się plebejski, uwłaczający „wyższym
stanom”.
![]() |
Arturo Petrocelli Mnisi pijący piwo |
Z tamtego czasu mamy
cudowne źródła, pisane pysznym językiem. Antoni Moszczeński w
swoich pamiętnikach o alkoholowym rozpasaniu szlachty
i bogatego mieszczaństwa pisał: „... za panowania Augusta III kraj cały nie wytrzeźwiał jeszcze, rozpojony przez Augusta II”. No cóż, nic dziwnego, jeśli statystycznie mieszkańcy dworów i miast wypijali 20 litrów wódki i ponad 700 litrów piwa... Kultura piwa miała odejść na pewien czas, wraca chyba dopiero teraz. Ale w jej największym rozkwicie piwo warzono w każdym folwarku, klasztorze, browarach miejskich a także – za koncesją – w gospodarstwach chłopskich.
i bogatego mieszczaństwa pisał: „... za panowania Augusta III kraj cały nie wytrzeźwiał jeszcze, rozpojony przez Augusta II”. No cóż, nic dziwnego, jeśli statystycznie mieszkańcy dworów i miast wypijali 20 litrów wódki i ponad 700 litrów piwa... Kultura piwa miała odejść na pewien czas, wraca chyba dopiero teraz. Ale w jej największym rozkwicie piwo warzono w każdym folwarku, klasztorze, browarach miejskich a także – za koncesją – w gospodarstwach chłopskich.
Najbarwniejszy opis obyczajów w czasach saskich
zostawił nam ksiądz Jędrzej Kitowicz. „Gdzie piwo było w
modzie, pili go od śniadania do obiadu, od obiadu do poduszki. (…)
Byli tak dobrego gardła niektórzy i tak przestronnego brzucha, ze
kufel piwa garcowy albo szklenicę taką lub kielich bez nogi, z
umysłu taki, żeby go nie można było postawić, kulawką zwany,
duszkiem bez odpoczynku wypijali”. Wobec tak wielu mniejszych i
większych browarów – rodzajów warzonego wówczas piwa było
mnóstwo, ale i sposobów jego fałszowania także. Za nieomylnych
ekspertów jakości uchodzili dużo podróżujący furmani (dzisiaj
przy drogach patrzymy gdzie jadają kierowcy TIR-ów :-)) i kler (no
comments ;-)).
![]() |
Stanisław Wilk Stary Dwór Polski |
Coraz bardziej popularna
stawała się wódka. Między innymi dlatego, że trudniej ją było
zatruć konopiami czy talerzami cynowymi wrzucanymi do kadzi, wytrącającymi w procesie
fermentacji piwa związki ołowiu. Umiejętność pędzenia wódki
stała się powszechna. Najczęstszym produktem wyjściowym było
żyto, czasem pszenica, regionalnie śliwki, a pod koniec XVIII wieku
zaczęto eksperymentować z zacierami z ziemniaków. Ówczesne wódki
były słabsze niż dzisiejsze, najpopularniejsza, najtańsza
„ordynaryjna” powstała
z
rozcieńczenia okowity (około 70% spirytusu) miała około
30% alkoholu. Oficjalnie „ordynaryjna” przystawała jedynie
niższym warstwom społecznym, jednak pijali ją wszyscy, łącznie z
magnatami i samym królem. „Najarystokratyczniejsi polacy wożą ją
z sobą w swych puzderkach i muszą się jej napić prawie co
godziny” (Ulryk Werdum).
![]() |
August II Sas |
We dworach pędzono lepsze
gatunki wódki posiłkując się przekazywanymi sobie przepisami.
Często doprawiano je korzeniami lub nalewano na owoce. Zaczął się
czas anyżówek, kminkówek, cynamonówek, ratafii i wszelkich
nalewek.
Wówczas rozpoczęła się
tez popularność wódek gdańskich, zwłaszcza najwyżej cienionej
słodkiej gorzałki – goldwasser.
![]() |
August III Sas |
Już w drugiej połowie
XVIII wieku rodzime piwa i miody stawały się passe. W dobrym tonie
było używać wina, które od XV wieku zyskiwało coraz większa
popularność. Przywożono je przede wszystkim z Węgier, wśród
nich zaś najwyżej ceniony był najdroższy tokaj. Zaczęto też
sprowadzać coraz więcej win francuskich, zwłaszcza burgundów i
szampanów.
Snobizm na napój bogów
przy jednoczesnym niewyrobionym smaku skutkowały licznymi oszustwami. Do skwaśniałych dodawano niegaszone wapno, kredę,
siarkę. Bez problemu z młodych i kwaśnych robiono stare i słodkie.
Z lekkich białych win robiono szampany przy użyciu... gołębiego
guana. Szampana można też było zrobić własnym sumptem, podpierając
się zupełnie jawnie publikowanymi poradami, za pomocą soku
cytrynowego i brzozowego, drożdży, cukru i marnego białego wina.
Profesor prawa i astronomii Akademii Zamojskiej Stanisław Duńczewski
radził, by dla nadania winu złotego koloru
na dno beczki włożyć
owsianą słomę, dla uzyskania czerwonego koloru – owoców morwy
lub malin, a w celu cudownej przemiany wina czerwonego w białe – dwóch łutów grubej soli do dwóch garnców wina.
Brrrr.....
Grunt do tych oszustw był
podatny. Mało kto smakował wino i
delektował
Kulawka z Muzeum Czartoryskich |
się jego smakiem.
Przeważnie wychylano kielichy na wyścigi czyniąc z picia swoiste
turnieje. O tych turniejach i ich zwycięzcach krążyły później
legendy podawane z ust do ust budząc podziw i szacunek. Może tutaj
jest źródło naszego zachwytu nad „mocną głową” i podziwu
dla tych co potrafią...
![]() |
Kielich wiwatowy z napisem "Niech żyje Król August III" |
Do testowania możliwości
uczestników libacji szczególnie nadawały się "kulawki" których
nie sposób było odłożyć na stół oraz puchary
i kielichy
wiwatowe. Kiedyś pijali z nich wszyscy uczestnicy biesiady podając
go sobie z rąk do rąk. Ale od czegoż sarmacka fantazja!? Krajczy
Koronny Adam Małachowski miał w swoim dworze dwulitrowy kielich, w
którym serwował trunki każdemu gościowi przekraczającemu
po raz
pierwszy próg jego domu. Obligatoryjnie należało go wychylić
duszkiem, gdyż inaczej trzeba się było spodziewać dolewek, które
uzupełniane były „do skutku” - do wypicia albo utraty
przytomności. Mówiło się nawet o śmiertelnych ofiarach tej
„gościnności”. Nie do tego stopnia jak u Małachowskiego,
jednak uparte nakłanianie do picia było cechą polskiej
gościnności. Znamy? No, to też nam chyba zostało. Może ciut się
zmienia... We dworach gości pojono już od progu. „Czasem się
gość wymawiał, ale w tem była sztuka gospodarza uprzejmego, aby
tak przekonywające wynajdywać zdrowia, a do nich sentencye i teksta
łacińskie, żeby gość
od wychylenia wiwatu wyłamać się żadną miarą nie mógł” (Jan Ochocki). Zabawa zaś tylko wtedy była udana,
kiedy wszyscy goście upili się do nieprzytomności. „Trafiało
się i to, że komu trunku aż po dziurki (jak mówią) pełnemu
nagle gardło puściło
i postrzelił jak z sikawki naprzeciw siebie
znajdującą się osobę, czasem damę po twarzy i gorsie oblał tym
pachnącym spirytusem, co bynajmniej nie psuło dobrej kompanii”
(ks. Kitowicz).
Oj, drzemie w nas ta tęsknota do hasła "szlachta się bawi"... Może trzeba było zostać przy etosie rycerskim? Osiadłe życie ewidentnie naszym XVIII-wiecznym elitom nie popłaciło. Wcześniej konkurowano o to, kto lepiej włada mieczem, później - kto więcej i obrzydliwiej wypije...
Ile nas to trzymało? Albo
trzyma? Dwa i pół, trzy wieki?
Nieco w sukurs przyszła
kawa, która wtedy zyskiwała popularność, była w Polsce świetnie
parzona i mogła zastąpić wódkę
w charakterze pierwszego napoju
dnia. I można się nią było wmówić, kiedy nie miało się ochoty
na alkohol. „Chwalić ją stąd należy i dzięki oddawać temu,
kto ją pierwszy do naszego kraju sprowadził, albowiem ona nie tylko
białą płeć, ale też wielu mężczyzn od gorzałki, niszczącej
zdrowie i rozum, zachowała. (…) Póki albowiem nie była znajoma
kawa biała płeć dystyngowana na ranny posiłek używała polewki
robionej z piwa, wina, cukru, jajec, szafranu albo cynamonu. (…)
Ale za to po poleweczce imoście domowe (…) przechodziły się
często do apteczki i tam wódeczką mdlącą poleweczkę
zakrapiając, po trosze się gorzałką rozpijały i na rozmaite
jędze, dziwaczki, chimeryczki, nareszcie na pijaczki ogniste
wychodziły” (ks. Kitowicz).
Tuszę (A, co? Też mi się
język udziela :-)), że jednak dzień zaczynacie od kawy, herbaty,
wody... A alkohole – jeśli
jak ja lubicie - po prostu smakujecie i się
nimi upajacie, a niekoniecznie upijacie. Niektórych tradycji nie
warto kontynuować przez tyle wieków – znać, pamiętać, wiedzieć
skąd nasze dziedzictwo. I tworzyć nowe. Czego Wam i sobie życzę
:-).
I have been exploring for a little bit for any high quality articles or weblog posts
OdpowiedzUsuńon this kind of space . Exploring in Yahoo I finally stumbled upon this website.
Reading this info So i'm satisfied to express that I have a very good uncanny feeling I discovered exactly what I needed.
I so much indisputably will make sure to don?t fail to remember this website and give it a look on a relentless basis.