09 czerwca 2015

DUCH WIEDNIA W KRAKOWIE

Jama Michalika
Długo myślałam o tym co powinno stać się treścią dzisiejszego wpisu... Historia, tradycja, Kraków, wpływy czasów cesarsko - królewskiej monarchii, Wiedeń... Myśli biegły swoimi torami i nie chciały dzisiaj dać się uwieść niczemu innemu... Uparcie podsuwały przed oczy mroczne wnętrze Jamy Michalika całe w mojej ukochanej secesji. Z zielonymi, głębokim sofami, spatynowanymi i pociemnionymi przez czas meblami, lustrami, w których można znaleźć wiele odbić z niegdysiejszych czasów... I już wiedziałam. Kawa, kawiarnia, kawiarnia wiedeńska jako instytucja wciąż nieźle trzymająca się w Krakowie.



Jama Michalika
Pierwszy zachwyt pomieszany z kompletnym niezrozumieniem zjawiska przeżyłam w czasach licealnych. Kraków roztaczał swój uwodzicielski urok nie zważając na późny PRL. Zdecydowanie mniej było pudru i różu na fasadach, zdecydowanie więcej kolorytu. Na Starym Mieście mieszkali ludzie. Nie firmy, banki, hotele... Ludzie. Mieli czasem pękniętą szybę w oknie, czasem dziurawą firankę, czerwoną pelargonię w oknie... Wcale nie wstyd jest mi się dzisiaj przyznać, że jako nastolatka "urywałam się" do Krakowa na wagary, na randki najchętniej umawiałam się "pod Adasiem".

Noworolski
Wtedy rozkład jazdy PKP miałam opanowany na pamięć. Pamiętam urok beżowo - szarych, nierówno brukowanych kamiennymi płytami podwórek z autentycznymi, nie lukrowanymi, detalami. Piękne na tle łat gołych cegieł kute balustrady, schodki prowadzące zawiłymi trasami i mostkami z kamienicy do oficyny, ujmujące ogródeczki, koślawe ławeczki. Tam wszędzie, gdzie teraz jest wypicowana i ubrokatowana komercja, był autentyczny czar. A może to ja byłam młoda i urok tego najważniejszego w życiu pocałunku został gdzieś w bramie przy Małym Rynku, której teraz nie umiem rozpoznać?
No to pojechałam... A miało być o kawiarniach. No to już...

Jama Michalika
W tym czasie regularnie zachodziłam do Jamy Michalika. Była tak inna od tego co podglądałam przez witryny innych lokali... A zwłaszcza tych, które widywałam tam skąd przyjeżdżałam... Mroczna, tajemnicza, pluszowa, kelnerki w długich brązowych fartuchach... Ale najbardziej fascynujący byli goście. Może nie dla Krakowian "z dziada pradziada", ale dla mnie, przyzwyczajonej do biegu przemysłowego molocha - owszem. Ja na wagarach - więc wiadomo - w godzinach przedpołudniowych. A w kawiarni każdy niemal stolik zajęty. Najczęściej przez samotnych gości z gazetą w ręku nad filiżanką kawy.
 Noworolski
Czasem podglądałam niespieszną rozmowa dwóch starszych pań, czasem ściszoną dyskusję panów. Spokój, wolno płynący czas, jakby świat pozostawiony za drzwiami ich nie wołał. Jakby to był właśnie świat, zatrzymany jak mucha w bursztynie... Wówczas tego nie wiedząc, zachwycałam się właśnie charakterem kawiarni wiedeńskiej. Która była i nadal jest nie tylko miejscem, w którym można napić się kawy, ale instytucją - ważną dla historii i kultury Wiednia - ale i Krakowa przecież. Wiedeńska kawiarnia jest jak przedłużenie salonu - co prawda nie jesteśmy już w domu, ale i nie na ulicy. To idealne miejsce dla osób, które potrzebują towarzystwa, aby pobyć samemu. Idealna jako
Redolfi
miejsce spotkań, jako miejsce tworzenia, jako miejsce, w których miały swoje siedziby teatry i kabarety. Jako miejsce, w którym zatrzymał się czas... Jak w mało którym miejscu na świecie - w kawiarni wiedeńskiej, ale i wciąż wielu krakowskich - gość ma prawo godzinami siedzieć nad filiżanką kawy. Czasem również strudlem, kawałkiem torcika Sachera czy piszingerem. Sernikiem wiedeńskim albo krakowskim... Ja najczęściej siadywałam przy nieziemskich michalikowych czekoladowych lodach.
O tym jak Jerzy Kulczycki, szpieg, dyplomata, Kozak, polski szlachcic na służbie u Jana III Sobieskiego otwarł „Dom Pod Błękitną Butelką” - pierwszą w Wiedniu kawiarnię już pisałam. 


W Krakowie pierwsza kawiarnia powstała około roku 1770. Mieściła się na pierwszym piętrze nieistniejącej już kamienicy Tenczerowskiej na rogu Rynku Głównego i ul. Szewskiej. W kamienicy u zbiegu ulic Szczepańskiej i Sławkowskiej słynną kawiarnię od 1898 roku prowadził Franciszek Sauer. Najstarsza i pozostająca niezmiennie w tym samym lokalu kawiarnia w Polsce znajduje się również w Krakowie, pod kamienicą Kencowską (Rynek Główny 38). Założona została przez
Europejska
Szwajcara Lorenzo Paganino Cortesiego w 1823 roku, prowadzona była następnie przez Redolfiego a na końcu Mauriziego. Obecnie funkcjonuje pod nazwą „Redolfi”. Pałac Krzysztofory (Rynek Główny 33) ma również długą i bogatą tradycję kawiarnianą. Po Kawiarni Stanisława Rehmana , otworzył tu w 1930 roku swoją cukiernię „Europejska” Kazimierz Danek. W 1910 roku otwarto uroczyście kawiarnię Jana Noworolskiego w Sukiennicach, która w niezmienionych historycznych wnętrzach, funkcjonuje do dzisiaj, znowu prowadzona przez Noworolskiego – prawnuka założyciela.
Od 2011 roku tradycyjne kawiarnie wiedeńskie w Wiedniu zaliczane są do niematerialnego dziedzictwa kulturowego UNESCO. Ale ich duch żyje też, bez żadnej ochrony, w Krakowie.
Polski Kozak prekursorem tradycji kawiarnianej w Wiedniu, kawiarnie wiedeńskie w Krakowie... Przenikanie się wpływów, czasu, miejsc...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Twoje komentarze są ważne. Zostaw znak, że mnie odwiedziłe(a)ś. Cenna jest dla mnie Twoja uwaga, Twój czas. Podziel się swoją pasją i wiedzą. Podrzuć temat ;-). Komentarze są moderowane. Dziękuję :-D.