 |
Jama Michalika |
Długo
myślałam o tym co powinno stać się treścią dzisiejszego
wpisu... Historia, tradycja, Kraków, wpływy czasów cesarsko -
królewskiej monarchii, Wiedeń... Myśli biegły swoimi torami i nie
chciały dzisiaj dać się uwieść niczemu innemu... Uparcie
podsuwały przed oczy mroczne wnętrze Jamy Michalika całe w mojej ukochanej secesji. Z zielonymi,
głębokim sofami, spatynowanymi i pociemnionymi przez czas meblami,
lustrami, w których można znaleźć wiele odbić z niegdysiejszych czasów... I już wiedziałam. Kawa, kawiarnia, kawiarnia wiedeńska
jako instytucja wciąż nieźle trzymająca się w Krakowie.
 |
Jama Michalika |
Pierwszy
zachwyt pomieszany z kompletnym niezrozumieniem zjawiska przeżyłam
w czasach licealnych. Kraków roztaczał swój uwodzicielski urok nie
zważając na późny PRL. Zdecydowanie mniej było pudru i różu na
fasadach, zdecydowanie więcej kolorytu. Na Starym Mieście mieszkali
ludzie. Nie firmy, banki, hotele... Ludzie. Mieli czasem pękniętą
szybę w oknie, czasem dziurawą firankę, czerwoną pelargonię w
oknie... Wcale nie wstyd jest mi się dzisiaj przyznać, że jako
nastolatka "urywałam się" do Krakowa na wagary, na randki
najchętniej umawiałam się "pod Adasiem".
 |
Noworolski |
Wtedy rozkład
jazdy PKP miałam opanowany na pamięć. Pamiętam urok beżowo -
szarych, nierówno brukowanych kamiennymi płytami podwórek z
autentycznymi, nie lukrowanymi, detalami. Piękne na tle łat gołych
cegieł kute balustrady, schodki prowadzące zawiłymi trasami i
mostkami z kamienicy do oficyny, ujmujące ogródeczki, koślawe
ławeczki. Tam wszędzie, gdzie teraz jest wypicowana i ubrokatowana
komercja, był autentyczny czar. A może to ja byłam młoda i urok
tego najważniejszego w życiu pocałunku został gdzieś w bramie
przy Małym Rynku, której teraz nie umiem rozpoznać?
No to
pojechałam... A miało być o kawiarniach. No to już...
 |
Jama Michalika |
W tym
czasie regularnie zachodziłam do Jamy Michalika. Była tak inna od
tego co podglądałam przez witryny innych lokali... A zwłaszcza
tych, które widywałam tam skąd przyjeżdżałam... Mroczna,
tajemnicza, pluszowa, kelnerki w długich brązowych fartuchach...
Ale najbardziej fascynujący byli goście. Może nie dla Krakowian "z
dziada pradziada", ale dla mnie, przyzwyczajonej do biegu
przemysłowego molocha - owszem. Ja na wagarach - więc wiadomo - w
godzinach przedpołudniowych. A w kawiarni każdy niemal stolik
zajęty. Najczęściej przez samotnych gości z gazetą w ręku nad
filiżanką kawy.
 |
Noworolski |
Czasem podglądałam niespieszną rozmowa dwóch
starszych pań, czasem ściszoną dyskusję panów. Spokój, wolno
płynący czas, jakby świat pozostawiony za drzwiami ich nie wołał.
Jakby to był właśnie świat, zatrzymany jak mucha w bursztynie...
Wówczas tego nie wiedząc, zachwycałam się właśnie charakterem
kawiarni wiedeńskiej. Która była i nadal jest nie tylko miejscem,
w którym można napić się kawy, ale instytucją - ważną dla
historii i kultury Wiednia - ale i Krakowa przecież. Wiedeńska
kawiarnia jest jak przedłużenie salonu - co prawda nie jesteśmy
już w domu, ale i nie na ulicy. To idealne miejsce dla osób, które
potrzebują towarzystwa, aby pobyć samemu. Idealna jako
 |
Redolfi |
miejsce
spotkań, jako miejsce tworzenia, jako miejsce, w których miały
swoje siedziby teatry i kabarety. Jako miejsce, w którym zatrzymał
się czas... Jak w mało którym miejscu na świecie - w kawiarni
wiedeńskiej, ale i wciąż wielu krakowskich - gość ma prawo
godzinami siedzieć nad filiżanką kawy. Czasem również strudlem,
kawałkiem torcika Sachera czy piszingerem. Sernikiem wiedeńskim
albo krakowskim... Ja najczęściej siadywałam przy nieziemskich
michalikowych czekoladowych lodach.
O tym jak Jerzy Kulczycki,
szpieg, dyplomata, Kozak, polski szlachcic na służbie u Jana III
Sobieskiego otwarł „Dom Pod Błękitną Butelką” - pierwszą w
Wiedniu kawiarnię już pisałam.
W Krakowie pierwsza kawiarnia
powstała około roku 1770. Mieściła się na pierwszym piętrze
nieistniejącej już kamienicy Tenczerowskiej na rogu Rynku Głównego
i ul. Szewskiej. W kamienicy u zbiegu ulic Szczepańskiej i
Sławkowskiej słynną kawiarnię od 1898 roku prowadził Franciszek
Sauer. Najstarsza i pozostająca niezmiennie w tym samym lokalu
kawiarnia w Polsce znajduje się również w Krakowie, pod kamienicą
Kencowską (Rynek Główny 38). Założona została przez
 |
Europejska |
Szwajcara
Lorenzo Paganino Cortesiego w 1823 roku, prowadzona była następnie
przez Redolfiego a na końcu Mauriziego. Obecnie funkcjonuje pod
nazwą „Redolfi”. Pałac Krzysztofory (Rynek Główny 33) ma
również długą i bogatą tradycję kawiarnianą. Po Kawiarni
Stanisława Rehmana , otworzył tu w 1930 roku swoją cukiernię
„Europejska” Kazimierz Danek. W 1910 roku otwarto uroczyście
kawiarnię Jana Noworolskiego w Sukiennicach, która w niezmienionych
historycznych wnętrzach, funkcjonuje do dzisiaj, znowu prowadzona
przez Noworolskiego – prawnuka założyciela.
Od 2011 roku tradycyjne kawiarnie wiedeńskie w Wiedniu zaliczane są do niematerialnego dziedzictwa kulturowego UNESCO. Ale ich duch żyje też, bez żadnej ochrony, w Krakowie.
Polski Kozak
prekursorem tradycji kawiarnianej w Wiedniu, kawiarnie wiedeńskie w
Krakowie... Przenikanie się wpływów, czasu, miejsc...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Twoje komentarze są ważne. Zostaw znak, że mnie odwiedziłe(a)ś. Cenna jest dla mnie Twoja uwaga, Twój czas. Podziel się swoją pasją i wiedzą. Podrzuć temat ;-). Komentarze są moderowane. Dziękuję :-D.